Rano widziałam krótkie spotkanie pary w budce.
Czajnik przyleciał o 6:36, zaraz za nim Ziuta, zamienili szybko parę słów, Czajnik poleciał,
 

Ziuta niedługo po nim (o 6:38).
film ze spotkania

Potem już nikogo nie złapałam aż do 11:27.
Wtedy na dach przyleciał sokół z krótką wizytą. Nie odzywał się, postał, coś skubnął, zaraz przemieścił się za budkę, niedługo potem sfrunął w dół.
Nie bardzo mi pasował na obecnego rezydenta.
 

Może i coś, albo ktoś był na rzeczy, bo rezydenci wizytowali jeszcze kilka razy gniazdo, do samego wieczora.

Najpierw, o 13.17 zobaczyłam Ziutę obserwującą okolicę z końca poręczy, za chwilę odleciała.
 

Ponownie przyleciała, przyozdobiona piórkiem na głowie, około 13.56, ciokała głośno. 
 

Weszła do budki, wyglądała na zewnątrz, po minucie wyskoczyła na poręcz i o 13.58 odleciała.

A o 14.28 zastałam w budce czajnika - stał w dołku, obserwował okolicę.
 

Po około dwóch minutach przeniósł się na poręcz, potem na jaj koniec, rozglądał się. Około 14.32 odleciał.

O 14.49 znów zobaczyłam Czajnika przy budce - siedział na poręczy przed drzwiami i spoglądał w górę,
 

a potem w dół, pod podest.
 

Po dwóch minutach odleciał.

No i jeszcze o 20.27, już po zmroku, zastałam kogoś obserwującego Wrotków z końca barierki. 
 

Na Czajnika, nie wyglądał, więc najpewniej to Ziuta przyleciała jeszcze przed nocą sprawdzić, czy wszystko w domu jest w porządku.

Przed porannym spotkaniem rezydenci jeszcze indywidualnie odwiedzili budkę.
5:56 – 5:57-  wizyta Ziuty Posiedziała chwilę na  rogu barierki
 
5:58 – 5:59 – wizyta Czajnika. Posiedział chwilę w dołku
 

Poranne wizyty:

O 5:57 przyleciał na krótko Czajnik. Odzywał się, patrzył za siebie z progu. Po niespełna minucie odfrunął i widać było jak leci za innym sokołem (nie wiadomo czy potowarzyszyć Ziucie czy pogonić kogoś obcego 🤔)

 

O 6:24 Czajnik przyleciał ponownie. Chwilę wcześniej było widać w dole przelot. Czajnik spędził trochę czasu w budce, odleciał z rogu barierki o 6:27

 

O 7:17 przyleciała Ziuta. Ciokała i patrzyła za siebie z progu. Potem w środku się krzątała. Widać było, że dołkuje, zjadła też parę kamyczków. 
Odleciała o 7:25.