Trochę się przy dzisiejszej obserwacji działo. Po tym jak kręciłem się z rana po Targówku zajechałem rowerem na Pragę. A jak na Pragę, to aż grzechem by było nie zajrzeć pod katedrę. Jak zwykle podjeżdżam najpierw od ulubionej strony Gazisława i widzę ( zapewne ) go właściwie od razu. Siedzi na ulubionej tu miejscówce - na półce. Jest to dobra miejscówka, bo jest na niej nieźle osłonięty od wiatru, a jak jest słońce, to od niego jest osłonięty nawet całkowicie ( słońca dziś jednak nie było, ale wiatr już tak ). I tak sobie Gazisław siedział. Jedyne co podczas tej obserwacji robił, to rozglądał się. Po jakimś czasie pojechałem obejrzeć kościół z innych stron, z nadzieją, że może będzie tam samica. Nie było jej, a jak wróciłem na miejscówkę, gdzie siedział Gazisław to... Dalej siedział w tym samym miejscu i tej samej pozycji   Tak go zostawiłem i pojechałem do ZOO. Po około dwóch godzinach po wyjściu z ZOO pojechałem przez Park Praski znowu pod katedrę. Wyjeżdżam z niego i będąc gdzieś tak pod napisem "ZOO" zobaczyłem latającego sokoła. Tą sylwetkę poznam już chyba wszędzie, zwłaszcza, że wyróżniał się ewidentnie na tle latających tam gołębi i mew. Sokół ( z tej perspektywy już wydawał mi się dość duży ) polatał chwilę przed katedrą, a po kilku przelotach usiadł na niej mniej więcej w podobnym miejscu co Gazisław dwie godziny temu. Przejeżdżam więc rowerem przez skrzyżowanie i szybko zajeżdżam znowu od ulubionej strony Gazisława.Sokół siedzi mniej więcej na podobnej wysokości, ale bardziej z prawej strony i na wysuniętym kolcu / wybrzuszeniu, nie wiem jak to nazwać, więc od teraz potocznie będą to kolce. No i sobie siedzi. Przez to, że było już ciemniej niż 2 godziny wcześniej nie byłem pewny, który to sokół. Trochę na niego popatrzyłem, ale nic on poza rozglądaniem się nie robił ( po zdjęciach wygląda, że był raczej najedzony, więc nie dziwne ). Postanowiłem więc obejrzeć inne strony kościoła, aby zobaczyć, czy drugi gdzieś nie siedzi. Ale nie siedział. Więc postanowiłem wrócić do sokoła. Jechałem powoli rowerem ( patrząc cały czas w górę ) od strony szpitala w stronę ulubionej miejscówki Gazisława ( gdzie siedział sokół ) i będąc na rogu między stroną szpitala, a przodem kościoła zobaczyłem, że w stronę Wisły odlatuje sokół. Na początku myślałem, że to ten, który od kilku minut na siedział na kościele, ale gdy dojechałem do jego miejscówki, to sokół dalej na niej był. W dodatku ten odlatujący wyglądał na mniejszego ( choć widziałem go tylko chwilę, mogło mi się wydawać ) niż ten siedzący. Po chwili wszystko się wyjaśniło, bo zobaczyłem sokoła lądującego na zielonej przestrzeni pod barierkami, a nad czerwoną cegłą. Więc oficjalnie dzisiaj po raz pierwszy zobaczyłem na żywo jednocześnie siedzącą na kościele nową, Warszawską parę. Między sokołami nie było interakcji, do końca obserwacji nie zmieniły swoich miejscówek i pozycji. Ale dzięki temu wyjaśniło się, że sokół którego zobaczyłem latającego gdy byłem jeszcze w parku, to zapewne samica ( na wspólnym zdjęciu wyżej ), a sokół, który najpierw odleciał w stronę Wisły, a potem wrócił i wylądował na przestrzeni między cegłą, a barierkami to zapewne Gazisław. I tak też ich zostawiłem. Było już za ciemno na fajne zdjęcia, a para wyglądała jakby nie miała na razie ochoty się ruszać. Przy rozpoznaniach sokołów są dodane zapewne, bo przez dzisiejsze światło ( a raczej jego brak ) bez odczytów obrączek nie można być niczego na 100 procent pewnym. Więc wszystkich dzisiejszych rozpoznań sokołów w poszczególnych sytuacjach jestem pewny na 90 procent. 



Na wszystkich zdjęciach w tym poście Gazisław przy pierwszej obserwacji. 

Ciąg dalszy zdjęć z dzisiaj. 

Samica po lotach. 


Poziom najedzenia chyba duży. 


Para na jednym zdjęciu. Gazisław na dole po lewej, Samica na górze po prawej. 

Ostatnie zdjęcie z dziś, zoom na Gazisława przy drugiej obserwacji. 

Wczoraj byłem dwa razy pod Praską katedrą. Przy pierwszej wizycie byłem dłużej i obejrzałem katedrę w całości dokładnie - nikogo nie zastając, zaś przy drugiej obserwacji, gdy już mocno się ściemniło, nie podjechałem nawet do katedry, a sokoła i tak zobaczyłem. Było to tak - po wyjechaniu z ZOO stwierdziłem, że przez zimno i słabe warunki świetlne nie chce mi się czekać na światłach na skrzyżowaniu, więc podjadę do dawnych miśków, stamtąd obejrzę przód katedry i sobie pojadę. Więc podjechałem, do miśków, staję, schodzę z roweru, patrzę na katedrę i od razu widzę sokoła. Siedzi sobie dość wysoko ( choć też nie mega wysoko ) na kolcu z przodu katedry. Porobiłem parę zdjęć i pojechałem do domu, bo dalsze obserwowanie nie miało sensu - sokół nie wyglądał jakby chciał się jeszcze gdzieś ruszać. Zdjęcia wszystkie wyszły dramatycznie, to jest najlepsze, więc nawet nie wiem, który to sokół był. 

Byłem dziś pod katedrą raz, ale za to udało się poczynić przy tym naprawdę fajną obserwację. Zajechałem pod katedrę i jak zwykle strona, która poszła na pierwszy ogień to ta ulubiona Gazisława. Schodzę z roweru, patrzę w górę i od razu go widzę na barierkach. Siedzi na nich spokojnie, przysypia, trochę rozgląda się, ogólnie nic ciekawego. Jednak po dobrych kilku minutach nic nie robienia, do ruszenia się Gazisława zmotywował gołąb - który chciał wylądować na katedrze trochę za blisko jej gospodarza. Gazisław błyskawicznie zeskoczył ze swojej miejscówki w dół, jednak minął gołębia bez draśnięcia go i wzbił się w górę. Pogonił za innymi latającymi przy katedrze ptakami za pobliskie bloki, jednak bardzo szybko wrócił i wylądował prawie w tym samym miejscu, dosłownie kilkanaście centymetrów obok miejsca gdzie siedział chwilę wcześniej. I już do końca obserwacji Gazisław się nie ruszył. Tak więc polowanie okazało się nieskuteczne. Samicy na katedrze nie było, wiem, bo objechałem katedrę z każdej strony. Na drugą wizytę pod kościołem zabrakło chęci. 


Dwa pierwsze zdjęcia sprzed próby polowania. 


Po próbie polowania.