O 3:43 przyleciał na róg barierki Czajnik, podćwierkiwał, patrzył, czy Ziuta nie nadlatuje. Przeszedł się pod okno, wrócił na róg. Czekając czesał pióra.
 

O 4:09 znowu przeszedł pod okno, wskoczył do środka i dalej czekał.
Za dwie minuty zjawiła się partnerka i wreszcie spotkanie mogło się odbyć. 
Tym razem rozmowy nie było, tylko gadanie Ziuty, ponieważ Czajnik znowu zajmował się połykaniem kamyków. Wyjadał je nawet spod dzioba Ziuty. Trochę poskakał po budce i w końcu po około trzech minutach poleciał.
Samica niedługo po spotkaniu wyszła na róg, siedziała tam jakiś czas, odleciała o 4:18. Widać na filmie, jak niedługo przed odlotem się wstrząsa.