Pod wieczór wpadła Ziuta na kilka minut.
Przyleciała na poręcz o 18:54. Ciokała i ciokała. Zeszła na kratę pod okno i nadal dziób jej się nie zamykał.
   

 Przeskoczyła znowu na poręcz, porozglądała się.
 

Odleciała o 19:00.

Dzisiaj pobudka była później, bo pochmurnie i deszczowo.
Czajnik przyleciał o 5:46 na koniec barierki. 
Po kilku minutach przeszedł powoli na próg i do budki. Skubnął kamyczka, pokręcił się w dołku, podumał. Dużo mlaskał i mełł językiem w dziobie.
Ulokował się na progu i tutaj doczekał do przybycia Ziuty o 6:18.
Krótko w środku pogadali i podzióbkowali.



Po odlocie Czajnika Ziuta  została w budce czesać mokre pióra i czyścić szpony. 
O 6:31 wyszła na róg, kontemplowała i podsypiała w deszczu. Odleciała w dół o 6:48