Czajnik był w budce do około 9.21; pogłębiał dołek, przemieszczał się po kątach. Potem na progu zajął się dokładnie toaletą - czesane były pióra, czyszczone łapki.
 

Po pół godziny znów zawitał do budki i tak zawzięcie pogłębiał dołek, że zgubił okazałe piórko ... 
 

Chyba się tym nie przejął zbytnio, bo dalej działał w dołku i w budce, przechodził pod kamerki i nawet w nie zerkał, przerzucał kamyki. Na próg wyszedł znów około 10.18, gdzie powtarzał czynności z poprzedniego posiedzenia. Przed 11-tą jeszcze przez ponad pół godziny był w budce, nadaj robiąc porządki. 
A potem przeniósł się znów na próg i tam, kontynuując toaletę i obserwując okolicę, siedział do samego odlotu, aż do około 13.05!

Później, przed samą 16-tą przyleciała Ziuta; przed wejściem chwilkę pokrzyczała i już jej nie było.
 

Dziś to był kolejny dzień częstej obecności sokołów na wizji. 

O 6:18 para rezydentów spotkała się w budce. Było dużo dzióbków. Ziuta została jeszcze w budce - kiedy chciała wyjść miała mały kłopot -  przydepnęła sobie nogę i nie mogła nią ruszyć. Szybko sobie poradziła, przemieściła się na róg barierki i tam zasiadła.
film
Coś się jednak działo w okolicy (może Czajnik się przemieszczał, widać było przelot w dole), bo Ziuta kilka razy schodziła na kratę, rozglądała się i ciokała.
 

 

O 7:21 odleciała,
 

chyba okrążyła komin, bo przybyła z drugiej strony. Blisko przeleciał Czajnik (raczej on),
 


 ale nie wylądował, choć Ziuta chyba chętnie by go powitała  - wskoczyła do budki, wyglądała, gadała. Pokrzątała się potem, o 7:28 odleciała
film

8:17 - 8:21 ponownie Ziuta
przyleciała pod okno, krótko się odzywała, zaraz wskoczyła do budki. Zakręciła się w dołku, posprzątała w kącie, wyszła zaraz z małym piórkiem, które wyrzuciła. Odleciała, ładne kółko zatoczyła w dole.
film

O 8:27 zjawił się Czajnik. Najpierw było widać przeloty - nie wiadomo czy jego, czy kogoś innego. Czajnik po przylocie schował się za budkę, kilka minut tam spędził. Wychylił się o 8:33 i długo się czaił, zanim wszedł do środka.
Czajnik: początek dyżuru 

Znowu siedział długo - w budce objadał się kamyczkami film , dumał, na progu skubał piórka i rozglądał się.
 


Kiedy wyłączałam podgląd o 10:24 jeszcze siedział,  a tuż po jedenastej już go nie było.

***

Po południu widziałam jeszcze Ziutę siedzącą na końcu barierki: o 17:33 już była, rzuciła się w dół o 17:57. 
 

Rano było spotkanie, ale nietypowe.
Czajnik i Ziuta przylecieli o 6:12 prawie jednocześnie - on na koniec poręczy, ona pod okno. Samczyk zaraz wskoczył do budki, Ziuta została na swoim miejscu.
 

Wymienili parę cioknięć, głównie Ziuta gadała, przyglądając się jak Czajnik w środku zajada kamyki. 
Inne niż zwykle było to, że samczyk nie uciekł -  siedział w środku i przetrzymał Ziutę, która w końcu o 6:20 poleciała.
On prawie nie zareagował na ten odlot, jedynie cicho pisnął.  Dalej stał w dołku, skubnął pióra, a dziób wychylił z budki dopiero po czterech minutach - wtedy zasiadł na progu, obserwował.
 

Widział przelot w dole, trochę się odzywał. Przeczesał się, potrząsnął piórami. O 7:05 przebiegł na róg, rozejrzał sie, popatrzył do góry na komin
 

i za minutę odleciał.

skrót całej wizyty

Po południu pokazała się Ziuta; przyleciała około 13.48 przed budkę, na jakimś alarmie. Krzycząc wskoczyła na próg, rozglądała się wokół.
 

Po około dwóch minutach uspokoiła się, weszła do budki i zaczęła działać - pogłębiła dwa razy dołek,
 

wygrzebywała kamyki spod ściany, skubała drzwiczki i lustrowała budkę. Zajęło jej to ponad pięć minut. Potem wróciła na poręcz i wyraźnie obserwowała kogoś, kto mógł być powyżej budki. Odleciała o 13.58.